Od wczoraj prowadzę testy pochodzenia czosnku.
Test jest bardzo prosty, acz na wyniki trzeba czekać. Otóż. Przeczytałam, że czosnek najlepszym domowym środkiem na żabkę. Czyli opryszczkę na pysku. A mam świeżutkie dwa egzemplarze, które zaczęły wczoraj kiełkować. I tu dochodzimy do clue testu - pomaga pono jedynie czosnek p o l s k i! Nasz! Katolicko-włościański! Przedmiotem testu jest więc moja żaba, a podmiotem - chęć jednoznacznego stwierdzenia, czy czosnek wywleczony przeze mnie z lodówki nie jest aby, o zgrozo, chińskiego pochodzenia!
Po przebudzeniu dokonałam analizy organoleptycznej żaby i chyba jest mniejsza. Ale jeszcze pewności nie mam. Wynik jest więc jak na razie niejednoznaczny.
Z rzeczy nie tak zajmujących, nadprułam onegdaj wydzierganą chustkę z wiskozy z bawełną i dorobiłam jej borderek. Korpus jest biały - bordiura - różowawa. Wszystko pomysłu własnej leniwej fantazji.
Wycieczka do Lasku Zabierzowskiego
4 dni temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz