Ku pogodzie ducha i powszechnej szczęśliwości!

2012-02-28

17. Golfik

Powstał.
I dał się sfotografować, o tak:


Projekt SP, wełna 100% - troszkę gryzie, ale niczego nie odgryza, więc niech będzie - guziki z odzysku z jakiejś szpetnej bluzki z łacharni.


A tu stosunek moich kotów do sypiącego za oknem śniegu...


Na zdjęciu widoczny koci fotel, doskonale wyprofilowany pod obłe kocie kształty! Do tego przy narożnym kaloryferze. Chat paradise!

2012-02-23

16. Ile można

mieć napoczętych robótek, no ile?
Odpowiedź jest tak prosta, że aż trudno uwierzyć - tyle, ile ma się wolnych par drutów!
Do takiej perfekcji nie doszłam jeszcze, teoretycznie walczę z tendencją zaczynania i produkowania większej i większej ilości ufoków, ale z drugiej strony...
Niemniej staram się zawsze kończyć choć jedną rzecz, zanim zacznę dwie następne, by przyrosty były arytmetyczne, no! geometryczne, a nie wykładnicze!
I cóż to mamy w koszyczku..?
RAZ!

Napoczęte poncho z włóczki shetland zostało bezlitośnie sprute i ma się przerodzić w spódnicę Lane Splitter (bodaj), projekt z Knitty, dostępny bezpłatnie na Raverly.

DWA


Szal z Luny (brąz plus złota nitka) Robiło mi się go jakoś niechętnie, na szczęście spadł z drutów, rozważam, czy nadziewać z powrotem, i kończyć, czy spruć.

TRZY


Frozen leaves, dostępny na blogu autorki. Irytujący brak środkowego oczka, toteż praca posuwa się w ślimaczym tempie. Posuwa oczywiście do przodu!

CZTERY



Poncho-Kobiety-Z-Kurami
Rządek prawych, rządek lewych, rządek prawych, rządek lewych. Z tym tempem skończę je, obawiam się, dopiero na urodziny rzeczonej KZK!

PIĘĆ


Kiri, Kiri, Kiri (dostepna na Raverly). Urzeczona urodą kolorystyczną włoczki z mikrofibry nie mogłam się oprzeć... 

SZEŚĆ


Moja kolorystyka, dalipan uwielbiam to połączenie! Prosty szal w ukośne paski, z racji monotonii projektu też przyrosty nie są imponujące.

SIEDEM

Czarny szalik dla Potomka. Brzegi ściegiem francuskim, by się nie zwijały, reszta nudnym jersejem. Nuda, panie, nuda. Boję się, ze prędzej spruję niż skończę!

OSIEM


Mitenki z resztek angorki. Wzór wrabiany, z palca, a la fair isle. Robótkę zaczęłam, gdy czekałam na naprawę tłumika w samochodzie. Ile czasu mechanikom zajęło cięcie, wstawianie i spawanie, tyle i ja poświęciłam tym puchatym sierotkom. Mam nadzieję, że nie zastanie mnie z nimi na drutach lato!

DZIEWIĘĆ


Absolutny unikat!! Robótka szydełkowa! Kiedyś szczerze nienawidziłam robót na drutach, więc produkowałam całe naręcza tworów szydełkowych. Tendencja odwróciła się raptownie - teraz szydełko przyprawia mnie o palpitacje serca i frustrację! Ale ten szalik spróbuję skończyć, zaczęty był z myślą o pewnej Miłej Pani, z dwójką - już, jakże ten czas pomyka! - bachorów, której te kolory jakoś wydają się niezmiernie pasować!

DZIESIĘĆ


Saroyan z włóczki skarpetkowej. Na jej pieczołowitym rozdzieleniu na połówki zakończył się niestety mój, uprzednio szacowany na niezmierzony, entuzjazm do wzoru. Ale jestem dobrej myśli, jeszcze mniej mam ochotę to spruć, więc może doczeka lepszych czasów!

JEDENAŚCIE


Golf z resztek. Stałą nitką jest jakaś mieszanka cienka akrylu z wełną i jedwabna nić szaroniebieska. Resztę dokładam z jakichś  małych kłębków  kłębuszków, które nie mają szans na przerobienie. A przynajmniej nieprędko to przerobienie nastąpiłoby, zważywszy wolumen moich aktualnych zapasów włóczkowych.
Doszłam do ramion. Przydałoby się zwolnić żyłkę i druty na rozgrzebanie następnych dziergadeł, więc może ruszę w przyspieszonym tempie do powyższego, nim zima się skończy. Ale pewności nie mam, nie wiem, czy nie prędzej będzie po prostu dokupić druty i ze dwie żyłeczki...

DWANAŚCIE

W pamięci mej, wiekiem omroczonej, majaczą mi mętne wizje jakiegoś worka na strychu, gdzie leżakują ze cztery szydełkowe napoczęte narzuty... Może sześć... Mozę osiem... Kto to może wiedzieć...







2012-02-20

15. Moje króliczki

gotowe!
Czekały tylko na odrobinę światła, by się dać zdjąć.
Jako preludium jednak poprzednia para, ta, która doczekała się sparowania po roku od zrobienia jednej sztuki.
Już noszone, stąd ich zmiąchanie delikatne:


Projekt to konglomerat trzech różnych resztek włóczki skarpetkowej regia.
Niewtajemniczony chyba nie zwęszyłby, że to gospodarka niedoborów wykreowała moje małe przyjaciółki!


W powyższych jest pięta klasyczna skróconymi rzędami.
Jako posiadacz stóp baletowych (brat mój zawsze mawiał o nich "kacze łapki"), w sensie, iż krótkie, o bardzo wysokim podbiciu, nie byłam  takiej pięty specjalnie zadowolona, bo skarpetka się bardzo naciąga i deformuje.
Stąd też w poprzednim poście dumnie wieszczone nowe podejście do wyrabiania pięty okazało się być strzałem w dziesiątkę!

Leżą IDEALNIE.

Zaczęłam z dwu końców kłębka, stąd też paski są w układzie protiwopołożnym, że tak rzekę, co wychwycił Pan Dobry podczas prezentacji sprzętu na stopach.
Odparłam mu na to ze stoickim spokojem, iż będę w nich po prostu zawsze dziko przebierać nogami, to nikt nie zdoła zauważyć, że się różnią!


Zakończyłam igłą, jest wystarczająco elastycznie, a zarazem się nie rozłazi. Gdyby nie to, że w obu skarpetkach zaczynał się właśnie pasek innego koloru, pewnie zakończenie byłoby nie do zauważenia.


I na koniec zdjęcie skarpetek saute!


A teraz... pora na oklaski! ;)

2012-02-15

14. Pięta idealna

Tyczy się to nie tylko jedwabistej skóry mych stóp, życiem i dźwiganiem mnie przez dekady znużonych!
Przede wszystkiem, zgodnie z bloga tematyką, tyczy to pracowicie dziobanych na pięciu drutach  skarpet.
Zawsze skarpetka nieprzyjemnie wyciąga się na podbiciu, gdy piętę wyrabiam tylko skróconymi rzędami.
Ponieważ skarpetki robię od palców, to tradycyjne "turn the heel" nie bardzo wchodzi w rachubę. Ale zoczyłam zdjęcie interesującej pięty, niewiele myśląc - to mi się zdarza, proszę Państwa! - zrobiłam ją, przekładając obraz na logiczny schemat.
Skarpetki, rzec można literackie, bo dziergałam je wesoło, zarazem oglądając, jak Wrzesińska kokietuje Kamasa, by go tym łacniej zechciała Małgorzata Braunek.
Ergo, oglądałam na jutubie Lalkę w odcinkach.
Oto rzeczone zaczątki skarpetek idealnopiętych:


Tu godziwe zbliżenie:


Odkąd dorobiłam kiedyś skarpetce (przez dyskrecję nie wymienię nazwiska!) siostrę bliźniaczkę po ponad roku, robię obie naraz; złamałam sobie przy produkcji powyższych ślicznotek luksusowy sprzęt KP w rozmiarze 2, którym je magic-loopowałam, wiec przesiadłam się na tradycyjne druty i robię raz jedną raz drugą, w odstępach 10-rzędowych.
Teraz druga czeka na piętę, kawałeczek w górę, ściagaczyki i voila!
Ktoś chętny? 

13. Pół na pół

Wełna z akrylem.
Wdzięczny projekt własnej inwencji. Jak że gdy kolory piękne i zmienne, to fakturę wolę prostą i bez wydziwiań.
Robiło się miło, szybko i bezproblemowo.

Let me introduce...
Otulacz!


Guzik ze zbiorów własnych



Długość jak na szyjce Negrini na pierwszym zdjęciu, na pozostałych zamotane na pół.
Ciepły, przytulny, bezpretensjonalny! Jak ja!



2012-02-03

12. Urodzinowy komplet

Powstał z miękkiego moheru z dodatkiem akrylu - dodatek nie za wielki, w sam raz, by szal się zblokował i pozostał miękki i ciepły.
Czapka prezentuje się na mej Negrini dość płasko, Jest miodowa z beżowym paskiem, chusta viceversalnie - beżowa z miodowym paskiem.
Wzór - SPL - spodpaleczny.

Na mojej ciemnej bluzce leżał sobie szal i z lubością puszczał moherową sierść:





Sto lat, Beti!!!!

2012-02-02

11. Link dnia na Onecie

Uwielbiam onet.pl za linki. Boskie są.
Dziś link dnia brzmiał:

Madonna szczerze o sutkach.

Aż się boję otworzyć, co się pod nim kryje :D